Dlaczego ograniczam liczbę badań USG ciąży?

Po tygodniu pojawiłam się w przychodni na pobieranie krwi. Przy okazji podeszłam do położnej podpytać, czy w 10 tc jest możliwość usłyszenia tętna maluszka. Powiedziała, że spróbujemy.
Położyłam się na plecach, odsłoniłam brzuch. Myślałam, że położna przyłoży tylko delikatnie słuchawkę do brzucha, a ona jeździła po nim jakąś większą głowicą. Nie mogła uchwycić tętna. Widać było u niej podenerwowanie. Szukała nerwowo dalej, ugniatając brzuch coraz mocniej i mocniej. W końcu przerwała i wychodząc z gabinetu rzuciła „idę po lekarza”.
Brzuch mnie rozbolał. Nie wiem czy ze stresu, który mi się udzielił, czy od tego uciskania. Wróciła i powiedziała, że lekarz mnie poprosi za chwilę do gabinetu.
Usiadłam pod gabinetem. Oddycham. Rozmyślam.

Znowu stres…

Znowu ktoś podejmuje za mnie decyzję. Bez wyjaśnienia, bez pytania mnie o zdanie.
Tak, ja wiem, że położna chciała dobrze.
Czekam dalej pod gabinetem i zadaję sobie pytania:

  • Czy ja chcę teraz iść do lekarza? Po co?
    • Po badanie wewnętrzne po plamieniu?
    • Kolejne USG po plamieniu po poprzednim USG?
    • A jeśli kolejne badania pogorszą sytuację?

Zdążyłam znaleźć odpowiedzi zanim lekarz mnie zawołał. Weszłam, podziękowałam za przyjęcie pomiędzy pacjentkami i wyjaśniłam, że nie ma we mnie niepokoju i na ten moment nie chcę żadnych badań. Lekarz to uszanował i życzył zdrowia. Pomyślałam sobie, że wybrałam naprawdę dobrego lekarza, otwartego na intuicję i potrzeby swoich podopiecznych.

W drugiej ciąży zrobiłam w sumie 4 badania USG. Chciałam zrobić tylko połówkowe, ale pozostałe były wymagane do zakwalifikowania mnie do porodu domowego.

Dlaczego moim zdaniem warto rozważyć ograniczenie USG ciąży?

Badania naukowe nie potwierdziły bezpieczeństwa USG wobec rozwijającego się płodu. Używane jest jedynie bardzo klasyczne, naukowe stwierdzenie, że „nie zaobserwowano dotychczas negatywnego wpływu USG na rozwijający się płód”. Dotychczas nie zaobserwowano, ale jutro już ktoś może zaobserwuje. Prawda jest taka, że jest to trwający od kilkudziesięciu lat eksperyment medyczny, który przez sam fakt nieinformowania ciężarnych o możliwych powikłaniach nie jest odpowiednio monitorowany.

Jak już pisałam powyżej, są kobiety, które doświadczyły poronienia po pierwszym (przed 12 tc), transwaginalnym USG. Nie wiadomo, czy to badanie przyczyniło się do zgonu dziecka, czy nie. Może to zwykła koincydencja? Może. Jednak sam fakt braku jednoznacznej odpowiedzi na te pytania skłania mnie do sceptycznego podejścia do tego typu badania.

Tu płynnie przejdę do faktu, że jeszcze stosunkowo niedawno nikt nie wiedział o szkodliwości zdjęć rentgenowskich, a kobietom w ciąży robiono je, żeby sprawdzić ułożenie dziecka. Nie sądzę, by którakolwiek z nas dzisiaj się na to zgodziła. Za kilka lat może być tak samo z USG.

Badania o badaniach?

Badania wykazały, że USG może podwyższać temperaturę tkanek o 1-6°C. Jaki to może mieć wpływ na dziecko? Nie wiadomo. Dlatego jak już robić USG, to w możliwie najpóźniejszym okresie ciąży, u specjalisty, który robi je szybko, sprawnie i ma dobry sprzęt.

Są też badania, które wykazały korelację między liczbą USG, czy raczej czasem ekspozycji na jego działanie, z przedwcześnie rozpoczynającymi się porodami.
W moim przypadku to się sprawdziło. Podejrzewam, że pierwszy poród mógł zacząć się 10 dni przed terminem odpływaniem wód właśnie z tego powodu.
Drugi poród był indukowany 3 dni przed terminem porodu poprzez odklejenie dolnego bieguna pęcherza płodowego (bez mojej zgody). Myślę, że bez tej ingerencji mógł się rozpocząć znacznie później, bo mój synek urodził się prawie bez tkanki tłuszczowej, a ja nie miałam żadnych oznak zbliżającego się porodu.

Interpretacje

Znam wiele przypadków błędnych interpretacji USG. Dzieci z dużym ryzykiem trisomii i innych wad urodzone zdrowe. I odwrotnie – USG zostało uznane za prawidłowe, a dziecko urodzone z wadą genetyczną. Robiąc to badanie trzeba brać pod uwagę ryzyko błędnej diagnozy i niepotrzebnego stresu.

  1. Ja w pierwszej ciąży /poród domowy/ miałam 5 usg i jedno takie które nawet pół minuty nie trwało. Planowałam 4 usg ale zrobiłam jeszcze jedno w 37 +1 tyg żeby być na bieżąco przed porodem… I jak usłyszałam że waga 3300 g na ten moment to już wiedziałam, że będzie 4 kg przy porodzie jeśli urodzi się w terminie lub później 🙃 no i się nie pomyliłam było 4100g poród w 40+5 😅

  2. Dziękuję za ten wpis! Ja podobnie w pierwszej ciąży biegałam na każdą wizytę do lekarza i robiłam USG. Po jednym z takich badań w 10 TC miałam plamienie. W 26 tc okazało się,że mam za krótka szyjkę (wg badania USG), to zburzyło mój spokój. Urodziłam o czasie, w 39 TC, ale w dwóch kolejnych ciążach straszono mnie ta krótka szyjką (porody w 39 i 40 tc…). Mimo to zaufałam swojej intuicji i opinii doświadczonego lekarza („tak, ta szyjką jest krótka,ale dobrze trzyma”), nie dałam wiary lekarzowi z IP („proszę zostać w szpitalu, widzę lejkowaty kształt pęcherza przy szyjce”), nie pozwoliłam założyć pesara itp. Dzieci są zdrowe, urodzone o czasie,a im mam mniej kontaktu z lekarzem-tym mniej stresu 🙂 ja tak mam 🙂

  3. Oby jak najwięcej takich odważnych i ważnych wpisów! Badań o szkodliwości USG jest całkiem sporo, ale jak widać są nie po myśli niektórych…

  4. Cudowny wpis, podnoszący Swiadomosc 💖 ja osobiście jestem w 8 miesiącu ciąży i miałam 3 usg, ostatnia wizytę kontrolna odmówiłam bo czułam ze więcej mnie to kosztuje stresu niż cokolwiek daje, wszystkie badania wcześniejsze były prawidłowe, ale moje maleństwo tak samo odwracało się podczas badania. Cudownie ze przekazujesz konkretna wiedzę jak negatywnie wypływa usg i to ze można go odmówić jeśli się tego nie czuje. Dziękuje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły